Pokutnicza Góra Grabarka

Góra Grabarka jest na mapie Podlasia miejscem szczególnym nie tylko dla wyznawców prawosławia, ale również dla wielu innych osób, które kiedykolwiek miały okazję je odwiedzić. Mam tu na myśli między innymi fotografów, dokumentalistów i fotoamatorów, którzy w twórczy sposób próbowali i wciąż próbują pozostawić ślad swojej obecności na tej niesamowitej górze otoczonej dziś Monastyrem, trzema świątyniamioraz tysiącami krzyży przyniesionych przez wiernych z okolicznych miejscowości oraz przywiezionych z najdalszych zakątków Polski i Świata. Nie zamierzam opowiadać o historii Góry grabarki, dokładnym położeniu itp.formalnych sprawach, ponieważ bardzo łatwo można znaleźć te informacje w sieci, do czego zresztą zachęcam. W zamian chciałbym przedstawić kilku najciekawszych wg mnie autorów, jacy dokumentowali i fotografowali Św. Górę, podpowiedzieć, gdzie szukać dobrych zdjęć stamtąd i przytoczyć kilka wypowiedzi od praktyków tematu.

Tematyka sacrum w fotografii jest wyjątkowo delikatna i trudna, szczególnie, jeśli jest to dodatkowo dokument lub reportaż. Podejmuje go jednak dziesiątki jeśli nie setki zapalonych fotografów przyjeżdżających zwiedzić lub pomodlić się na Grabarce. W ostatnich latach bardzo widoczne jest to w czasie największego święta - Święta Przemienienia Pańskiego, na które w pielgrzymkach, pociągami, autobusami, samochodami przyjeżdżają tysiące wiernych, a wśród nich nierzadko miłośnicy zdjęć czy reporterzy. Zastanawiające jest jednak, że w publikacjach książkowych, internetowych lub prasie pojawiają się jedynie zdjęcia o charakterze typowo informacyjnym - mam na myśli fotografie reportażowe czy jak to nazywam "gazetowe" podpięte pod tekst, ewentualnie pojedyncze zdjęcia w albumach czy na galeriach internetowych. Zdjęcia niestety często słabej jakości - proste lub nawet prostackie, kiczowate, nachalne. Bardzo się cieszę, kiedy uda mi się natknąć na fotografie, które nie są pamiątką z pobytu, a wypowiedzią autorską z pokładem emocji. Na szczęście takie zdjęcia również powstawały na Górze Krzyży, jak nazywa się nieraz Grabarkę. Z przyjemnością wymieniam zatem takich autorów jak: Marek Dolecki, Adam Bujak, Tomasz Mościcki, Tadeusz Żaczek, Ryszard Zięckowski, Zdzisław Rynkiewicz czy Wiesław Zieliński, którym udało się dokonać tego, o czym napisałem - na polu fotografii opowiedzieć historię o Św. Górze Grabarce w sposób nietuzinkowy, nieraz piękny, a czasem surowy i pełen niepokoju.
Ks. Nikon, fot. Ryszard Zięckowski - A FIAP, AFRP
Bardzo chciałem usłyszeć od wymienionych osób jakie były ich intencje przy tworzeniu cyklów zdjęć  i co  przyciągało na Grabarkę w Święto Przemienienia Pańskiego oraz w inne dni? Miałem sposobność zapytać m.in. Pana Zdzisława Rynkiewicza, autora zdjęć pt. "Grabarka 1973", które, nawiasem mówiąc, można obejrzeć na jego stronie internetowej: http://www.zrynkiewicz.pl/. Oto, co miał do przekazania: "Grabarka, to miejsce szczególne na Podlasiu. Symbioza Sanktuarium i Świętej Góry, czczonej od wieków przez ludność wyznania prawosławnego. Nabożnego klimatu tej miejscowości dodają legendy o cudownej mocy uzdrowieńczej wód źródełka, płynącego u podnóża Świętej Góry. Szczera i autentyczna wiara pielgrzymów tego Sanktuarium tworzy niepowtarzalną aurę modlitewną tutejszych uroczystości religijnych. Od wielu lat miejscem kultu wyznawców prawosławia interesują się twórcy wielu dziedzin sztuki, szukający natchnienia do swych przemyśleń twórczych. Wśród nich liczną grupę stanowią fotograficy. Mój pierwszy wyjazd do Grabarki miał miejsce w 1973 r. kiedy  i Św. Góra Grabarka i jej Sanktuarium były mało znane w Polsce i świecie a uczestnikami uroczystości religijnych byli raczej indywidualni pielgrzymi – głównie z okolicznych miejscowości. Do Grabarki wybrałem się w grupie kilku zaprzyjaźnionych fotografików Białostockiego Towarzystwa Fotograficznego. Pojechaliśmy w przeddzień głównych uroczystości Święta Przemienienia Pańskiego – zwanego też Świętem Spasa Izbawnika - aby w porze nocnej dokumentować pielgrzymów, czuwających u wrót Monasteru. To nie było łatwe zadanie. Nasza obecność – mimo szczytnej misji dokumentowania tej unikatowej w Polsce uroczystości - nie mogła zakłócać atmosfery modlitewnej. Z obserwacji kilku moich wyjazdów do Grabarki wiem, że nie wszyscy fotograficy – zwłaszcza młodzi - przestrzegali tę zasadę. Ale to chyba kwestia nadmiernego temperamentu. Już pierwszy mój wyjazd do Grabarki nasunął wniosek, że to, co dzieje się na Świętej Górze  Grabarce należy ocalić od zapomnienia, utrwalając te uroczystości na kliszy fotograficznej. Każdy mój wyjazd do Grabarki owocował zdjęciami, naświetlonymi na kilkunastu rolkach filmu. Świat szybko się zmienia i to nieodwracalnie. Kiedyś wkroczy tu (jak do większości sanktuariów) komercja, która zakłóci przede wszystkim modlitewny klimat zadumy i wyciszenia. Mam jednak nadzieję, że to nastąpi raczej później niż wcześniej."
Fot. Zdzisław Rynkiewicz
Fotografie Pana Ryszarda Zięckowskiego, do którego również zwróciłem się z prośbą o podzielenie się swoimi przeżyciami i spostrzeżeniami z podróży na Górę Krzyży widziałem po raz pierwszy na Galerii Bezdomnej w Białymstoku w 2009 r. Dało się odczuć, że były to zdjęcia sprzed dobrych paru lat. Zastanowiło mnie więc czy warto nadal jeździć na Św. Górę i utrwalać jej pejzaż, świątynię oraz ludzi przyjeżdżających co roku na święto? Czy temat nie został wyczerpany w latach osiemdziesiątych przez takie osoby jak np. Marek Dolecki? Powstające na Grabarce zdjęcia, to przecież w większości przedstawienia krzyży przyniesionych przez wiernych, czasami portrety samych wiernych… Mnie osobiście interesuje fotografia „autorska” – krótko mówiąc, kiedy fotograf nie tylko robi dokument o jakiejś sprawie, ale dodaje też do zdjęć swoją subiektywną wypowiedź, przedstawia temat na swój sposób i robi to za pomocą nie pojedynczej fotografii, ale serii. Dlaczego zatem choć co roku na Święto Przemienienia Pańskiego jeździ tyle osób fotografujących, to powstaje tak mało interesujących reportaży? Pojawiają się co najwyżej (m. in. w internecie) pojedyncze zdjęcia, które nieczęsto bywają oryginalne. Czy to kwestia udźwignięcia tematu? Ryszard Zięckowski: "W przypadku fotografii reporterskiej trudno mówić o fotografii autorskiej bądź nie. Zawsze jest to dokument, ale o jego wartości świadczy sposób wypowiedzi. W zdjęciach części fotografujących oddana jest ta niesamowita atmosfera misterium sakralnego i właśnie to stanowi o wartości tych reportaży. W fotoreportażach tego typu bałbym się  subiektywnych wypowiedzi, bowiem wielu ludzi nie dorosło do wydawania sądów i ocen zwłaszcza o obrzędach religijnych. No chyba, że taki reportaż ma być uderzeniem w fotografowanych. Moje zdjęcia mają na celu wzajemne poznanie  zrozumienie i zbliżenie. Na Grabarkę jeździłem nie tylko w Święto Przemienienia Pańskiego, ale i w dni powszednie, Wielki Piątek, Święto Jordanu czy po pożarze. Rozdzielmy teraz Grabarkę na Starą i Nową czyli tą przed i po  pożarze. Na tego typu uroczystości fotografujący powinni jeździć zawsze, bo nawet jak nie tworzą „wiekopomnych” dzieł, to stale robią cenną dokumentację.  Taki temat nigdy się nie wyczerpie. Stara Grabarka to była cudowna atmosfera. Nawet w powszedni dzień (nie święto) czuło się tam obecność Boga (niesamowite, ale nie potrafię tego wytłumaczyć). Nowa Grabarka niestety wiele straciła z tego klimatu, a w święta zaczyna się upodabniać (niestety) do Częstochowy. Sam Pan zauważył, że wielu fotografujących jedzie na Grabarkę jedynie w Święto Przemienienia Pańskiego. Wiec proszę pomyśleć jak oni traktują tę uroczystość. Z przykrością muszę stwierdzić, że niektórych takich artystów wręcz przeganialiśmy z księdzem Nikonem bądź zwracaliśmy im uwagę. Szczególnie zapamiętałem gnojka, który wręcz dotykał szerokokątnym obiektywem do twarzy kobiety obchodzącej Górę na kolanach przeszkadzając jej w modlitwie.  Niestety tacy znajdują się wszędzie i w każdej nacji. Ja na wykładach staram się uwrażliwić moich uczniów na takie sytuacje, to jest miejsce kultu religijnego a nie plener fotograficzny. 
Ostatni Wielki Piątek przed pożarem, fot. Ryszard Zięckowski - A FIAP, AFRP
Prawdziwych reporterów i uduchowionych ludzi jak np.: Dolecki, Bujak, Rynkiewicz czy moja osoba przyciąga do miejsc kultu ich  duchowość i chęć rejestracji przeżyć innych ludzi. Innych fotografów niestety często co innego. Szczególnie dramatycznie uwidoczniło się to w latach 60-tych jak reporterzy TVP przedstawili Polskich Tatarów w Święto Bajram-Kurban jako dzicz, podrzynającą w religijnym amoku gardła ofiarnych zwierząt. Mogli to zrobić bo wtedy była komuna, ale niektórzy fotografujący do dziś myślą kategoriami sensacji i egzotyki. Oni zjawią się na Grabarce, w Częstochowie, w Kalwarii Zebrzydowskiej itp. i na pewno starają się zrobić fotki subiektywne, nie patrząc na to czy kogoś skrzywdzą czy obrażą. Jeśli fotograf chce być uczciwy, to nie może miejsc kultu traktować jak sensacji od święta, ale być tam w „świątek i piątek”. Dlatego tez zdziwiło mnie trochę, że Pan ograniczył swoje pytania do fotografowania Grabarki tylko w święto Przemienienia Pańskiego. Udźwignięcie tematów – reportaży z uroczystości religijnych to wielka odpowiedzialność i nie dotyczy to tylko Grabarki, może dlatego nie ma wielu dobrych wielozdjęciowych reportaży. Ja często czytam o religiach, które fotografuję, dostosowuję się do wymogów (np.: oblucje i wymaganie czystości i postu)." 

Nadzieja - pierwsze Św. Przemienienia Pańskiego po pożarze, fot. Ryszard Zięckowski - A FIAP, AFRP
Chciałbym przedstawić też w tym miejscu Bartosza Sobanka osobę spośród młodszego pokolenia fotografów  która podobnie jak poprzednicy odwiedziła Grabarkę podczas Święta PP i zrobiła fotoreportaż, ciekawy fotoreportaż. Nie są to zdjęcia krzyży czy przedmiotów kultu, a przynajmniej nie one stały się bohaterami tych klasycznych, czarno-białych zdjęć. Są to portrety dokumentalne czy reportażowe ukazujące w dyskretny sposób wiernych. Część zdjęć jest w formacie 6x6, część w małoobrazkowym prostokącie. Mnie najbardziej zainteresowały te pierwsze. Bardzo trafione, spokojne portrety, które można zobaczyć na autorskiej stronie Bartosza: http://sobanek.com/. Poprosiłem autora o odpowiedź na pytanie: czy był jakiś rozdźwięk między jego wyobrażeniami na temat Św. Góry Grabarki a tym, jaka atmosfera panuje tam w rzeczywistości oraz czy z racji swoich zamiłowań podróżniczych odwiedzał miejsca kultu religijnego, które można by porównać do Św. Góry Grabarki? Bartosz Sobanek: "Nie byłem laikiem. Wiele miejsc kultu odwiedziłem wcześniej. Od kościołów katolickich i koptyjskich, poprzez świątynie hinduistyczne, buddyjskie i sikhijskie aż po meczety i synagogi. Podróżowałem  często śladem miejsc świętych. Myślałem, że widziałem już wiele i nic nie będzie mnie w stanie zaskoczyć bądź zadziwić. Myliłem się. Święta Góra Grabarka była dla mnie szokiem i zmieniła moje podejście do religii. Już sama droga, leniwie wijąca się wśród wzgórz, pól i lasów, daje zapowiedź miejsca. Krótka wspinaczka schodami i moim oczom ukazało się to święte miejsce wyznawców Prawosławia. Poranna mgła jeszcze skrywała las, w którym wierni stawiają krzyże. Powoli odsłaniał się monaster i cerkwie klasztorne. Wierni z całego kraju przybywali na obchody Święta Przemienienia Pańskiego. Zorganizowane pielgrzymki, setki samochodów, rowerzystów, pieszych. Wszyscy przybywali zjednoczeni wiarą i przepełnieni szacunkiem do miejsca. Usiadłem wśród nich. Chłonąłem atmosferę tego miejsca. Wyciszenie połączone z podniosłą atmosferą pikniku. Radosne spotkania i zaduma pod krzyżem. Pełen przekrój wiekowy. Ludzie na kolanach okrążający cerkiew. Zapalający świece. Ustawiający nowe krzyże. Poczułem się dobrze. Nie wisiało w powietrzu zacietrzewienie częstochowskich katolików, nie było gwaru hinduskiego Waranasi czy posmaku agresji Meczetu Piątkowego. Było inaczej. Prosta wiara przepełniająca wszystkich i wszystko udzieliła się i mi. Świętej Górze najbliżej chyba do kościołów koptyjskich. Jednak tam, ze względu na ciągłe zagrożenie ze strony muzułmanów sprawia, że atmosfera jest ciężka. Chyba kolejne reformy religii i dopasowywanie jej do czasów obecnych obdziera ją z tego co dla niej najważniejsze. Z uczucia obcowania z Bogiem. Dla mnie Grabarka na zawsze pozostanie miejscem wyjątkowym. Pełnym spokoju, zadumy i uczucia bliskości z czymś nieuchwytnym. Dalekim od świata w jakim przyszło mi żyć."

 
Fot. Bartosz Sobanek: http://blog.sobanek.com.
Góra Grabarka rzeczywiście jest schronieniem dla potrzebujących modlitwy i wyciszenia, dlatego zamiast  próbować nieudolnie charakteryzować atmosferę tego niezwykłego miejsca podpowiem gdzie szukać dobrych fotografii stamtąd. Na pewno w albumie "Misteria" Adama Bujaka, a konkretnie w rozdziale "Pokutnicza Góra Grabarka" - 22 zdjęcia (lata osiemdziesiąte) składające się na piękny reportaż ze Święta PP. W wydawnictwie albumowym pt.: "Święta Góra Grabarka" (Białystok 1995) ze zdjęciami Marka Doleckiego opatrzonym tekstem Anny Radziukiewicz znajdziemy fotoreportaż będący opowieścią na temat Grabarki na przestrzeni kilkunastu lat. Pan Dolecki bardzo wnikliwie ukazał wiele zdarzeń i scen z całorocznego życia Góry Krzyży i jej mieszkańców.

Niezwykle ciekawe są zdjęcia Pana Tomasza Mościckiego, który jako fotograf specjalizuje się w technikach szlachetnych, a w 2000 roku przygotował wystawę "Święta Góra" (Galeria POKAZ), na którą składały się zdjęcia wykonane w technice gumy. Fotografie o różnorodnej tematyce od portretów wiernych i batiuszków (księży prawosławnych) przez sceny z pielgrzymki po krajobrazy z cerkwią, krzyżami i posępnymi chmurami. Projekt bardzo spójny, niebanalny i surowy w wymowie. Zdjęcia można znaleźć na autorskiej stronie www Pana Tomasza Mościckiego.

Osobne wersy należą się również  dla pracy, jaką wykonał i wykonuje nadal Pan Tadeusz Żaczek. Uważany przez niektórych za autora tworzącego najciekawszy i najwartościowszy w polskiej fotografii dokument dotyczący prawosławia. Wśród wielu jego fotografii wyróżniają się zdjęcia z pieszych pielgrzymek na Górę Grabarkę. Zdjęcia najczęściej czarno-białe, emocjonalne, doskonale dokumentujące czas modlitwy i czuwania przy krzyżach wotywnych, a także będące jakiegoś rodzaju komentarzem odautorskim. Reportaże Tadeusza Żaczka ukazują autora, jako osobę bardzo wnikliwą i drobiazgową w swojej pracy. Wspomniane fotografie z pielgrzymek nie zostały zrobione przez kogoś z zewnątrz, kto zatrzymał się obok i wykonał kilka ujęć aparatem, nie. Wrażenie jest inne. Ma się poczucie iż, twórca jest jednym z pielgrzymów, który nierzadko przyjaźni się z innymi wiernymi oraz batiuszkami. Nie wiem czy tak jest w rzeczywistości, ale z wielu portretów wypływa taka impresja.

Zachęcam do odwiedzenia podanych stron www, odszukania zdjęć w albumach, oraz innych interesujących Was informacji. Życzyłbym wszystkim by nowe zdjęcia, które być może zamierzacie zrobić na Świętej Górze Grabarce były wartościowymi opowieściami, ale także spokoju i ciszy w trakcie modlitwy na Górze Krzyży.
Fot. Daniel Ostapczuk






4 komentarze:

Zatoichi pisze...

Będę chętnie śledził bloga! Bardzo ciekawe ujęcia i komentarz:)
Pozdrawiam!

tomanik pisze...

rzetelnie i interesująco... zachęca do zainteresowania się tematem dogłębnie...

Piotr Świderski pisze...

Dziękuję za zainteresowanie! :) Mam chęć napisać w najbliższym czasie jeszcze o kilku sprawach "okołofotograficznych" i nie tylko, zatem zachęcam do odwiedzania :) Będę się starał wrzucać info o nowych postach. Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Już wcześniej sliedziłem i dalej sliedzę !!! PZDR !!! R.P.